Niewiele jest bardziej odmiennych par krajów od Iranu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Mimo bliskości geograficznej i podobnych możliwości ekonomicznych, kraje te są swoimi zaprzeczeniami. Szok wywołany odmiennością uderzył w nas niczym klimatyzacja ustawiona na zbyt niską temperaturę w dubajskim autobusie.
Do Dubaju z Iranu dostaliśmy się promem płynącym prawie dobę. Było to dla nas nowe i bardzo ciekawe doświadczenie. Otaczające nas morze wyciszało zmysły i sprzyjało przemyśleniom oraz pisaniu.
Podczas gdy w Iranie trudno było spotkać osobę z zagranicy, w ZEA ze świecą szukać rodzimego mieszkańca tego kraju. Podczas gdy ZEA jest kosmopolitycznym centrum, Iran znajduje się na peryferiach światowego handlu. Gdy w Iranie jest biednie, o ZEA można powiedzieć wszystko, tylko nie to. Gdy w Iranie dba się o tradycje, ZEA zaprzedały je za grube miliony. Jedyna wspólna rzecz to specjalne strefy tylko dla kobiet w komunikacji zbiorowej (a może także to, że w obu tych krajach komunikacja miejsca kuleje).
Swój sukces gospodarczy ZEA zawdzięcza w równym stopniu petro-dolarom, co i sprawnym rządom. Gdy podczas autostopowania rozmawialiśmy z rodowitym Emiratczykiem, opowiadał, że gdy był dzieckiem, nie mieli prądu. Teraz zaś podwoził nas Leksusem. Za czasów studenckich jeździł do Europy do fizycznej pracy, gdzie przemieszczał się autostopem, teraz żaden z obywateli ZEA nie musi tego robić. Mówił też, że w swoim czasie regularnie bywał u szejka jako doradca do spraw służby zdrowia, ale równie dobrze dla każdego z Emirczyków drzwi do władcy były zawsze otwarte – ponoć szejkowie pomagają ludności nawet w przypadku problemów finansowych, na przykład gdy nie ma się pieniędzy na wesele, szejk jest w stanie je dać.
Twierdził też, że taka transformacja nie byłaby możliwa w demokracji, ponieważ demokracje nie umieją planować długofalowo, a krótkoterminowe polityczne wybory zaciemniają obraz. To, w połączeniu z długim czasem podejmowania decyzji i wąskim oknem pomiędzy poszczególnymi wyborami paraliżuje kraj. Czy ma rację?
Zwiedzanie Dubaju w nie więcej niż pół dnia
Dubaj nie zrobił na nas pozytywnego wrażenia. Przesiąknięty był konsumpcjonizmem, ukazywał kapitalistyczną kulturę zachodu ostatnich 50 lat. Wszystko musi być w Dubaju największe, a z tradycji tworzy się towar. Do tego stopnia ważniejsze jest spełnienie oczekiwań turystów od narodowej tożsamości, że w tym muzułmańskim kraju w centrach handlowych Mikołaj wśród sztucznego śniegu i choinek namawia do zakupów. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość i docenić sukces gospodarczy, w zupełnie innej skali niż Polski.
Skoro przyszło nam tam spędzić parę nocy, chcieliśmy się dobrze przygotować do zwiedzania tego miasta. Problem był w tym, że w przewodniku Lonely Planet opisane zostało jedynie 5 wartych do obejrzenia pozycji – dwa centra handlowe, dwa hotele i meczet z lat 50-tych. Udało się to zobaczyć w jeden dzień i wiedzieliśmy, że nie mamy po co tutaj wracać. Największe centrum handlowe, najwyższy budynek, najbardziej ekskluzywny hotel – to nie w naszym stylu. Trzeba jednak przyznać, że Burj Khalifa robi wrażenie swoją wielkością, a pokaz fontanny obok niego był naprawdę bardzo dobry. Oprócz tego ciekawym punktem był Ski Dubai, czyli stok narciarski po środku centrum handlowego cieszący się znaczną popularnością. Dopiero po dłuższej chwili zastanowienia się i rozmowie z koleżanką z Mauritiusa rozumieliśmy, że taka atrakcja może być dla ludzi z Bliskiego Wschodu jedyną okazją do zobaczenia śniegu i jazdy na nartach.
Sylwester z stewardesami
W Dubaju mieszkaliśmy u znajomych stewardes z Fly Emirates, co dało nam okazję ujrzeć trochę uroków podniebnego życia. (Bardzo im dziękujemy za gościnę i pozdrawiamy z tego miejsca!). Ula (polecamy profil na FB - Latająca Babeczka) oraz Dorota pochodzą z Polski, Disha z Mauritiusa. To rozmowy z tą ostatnią pozwoliły nam nabrać innej perspektywy.
Gdy my zachwycaliśmy się palmami, egzotycznymi owocami i piaskiem, Disha opowiadała jakie, wielkie wrażenie, kiedy była w Polsce, zrobiła na niej jabłoń. Wielość owoców na pojedynczym drzewie, to jak leżały na ziemi wokół niego, ich czerwony kolor, zapach. Gdy my cieszyliśmy się, że była pogoda na skorzystanie z basenu, Disha opowiadała jak w Zakopanem wybuchnęła dziecięcą radością na widok spadającego śniegu. Egzotyką jest to, czego nie mamy, co jest kompletnie różne od tego, co znane. Dlatego też w Dubaju powstał stok narciarski wielkości małej oślej łączki, który cieszy się ogromną popularnością.
W dniu samego sylwestra pojechaliśmy oglądać największe fajerwerki na świecie wystrzelone z Burj Khalifa. Sam spektakl, mimo że ogromny, nie zachwycił nas. Prawdopodobnie z powodu tego, że nie udało nam się dostać od frontu budynku, gdzie dodatkowo był pokaz fontanny i laserów.
Zjednoczone Emiraty Arabskie to kraj postawiony na piasku. Wcześniej niewiele tutaj było. To, że teraz coś wyrosło z ziemi wynika z petro-dolarów. Dlaczego ludzie przyjeżdżają to zwiedzać? Nie wiemy, my wiele wartego zobaczenia nie znaleźliśmy.
Garść statystyk:
- O kraju:
- Mieszkańców (w tym w stolicy): 9,4 mln (1,2 mln / 13%) [A][B]
- PKB per Capita PPP (ile % Polski aktualnie / kiedy było takie w Polsce): 73,9k$ (254% / ???)[C]
- Cena bochenka chleba: 3 Drahma (3 zł)
- Rekord w swojej kategorii: ilość godzin w odprawie celnej - 4
- O naszej podróży:
- Ilość stopów / ilość kilometrów nimi przejechana: 6 / 166 km
- Ilość nocy w namiocie/będąc zaproszonym/w hostelu: 0 / 5 / 0
[A] https://www.google.com/search?q=Zjednoczone+Emirty+arabskie+population
[B] https://www.google.com/search?q=Abu+Dabi+population
[C] https://data.worldbank.org/indicator/NY.GDP.PCAP.PP.CD?locations=ZA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz